Wyścigi motocyklowe to nie jest łatwy kawałek chleba. Przekonał się o tym Chris Porter, którego Harley-Davidson eksplodował podczas wyścigu w Australii. Kierowca miał olbrzymiego pecha, ale na szczęście on wyszedł z tej przygody bez szwanku.
Co ciekawe, w czerwcu tego roku podoba eksplozja uszkodziła w tym samym motocyklu głowice cylindrów, okablowanie i korbowody. Maszyna została kompletnie odbudowana, w ramie pojawił się całkowicie nowy silnik, który niestety raz jeszcze uległ zniszczeniu.
Właściciel jednośladu jest wielkim pechowcem. Dwie podobne awarie w przeciągu kilku miesięcy zdarzają się rzadko. Nie umie on wyjaśnić dlaczego tak się stało. Jednak Chris nie załamuje się i bierze się do odbudowy jednośladu.