Guy Martin wymarzył sobie, że rozpędzi motocykl na ścianie śmierci do 160 km/h. Nie udało mu się osiągnąć takiego wyniku, ale i tak może być z siebie dumny. Na pionowym, drewnianym torze osiągnął prędkość 125,74 km/h i stał się nowym rekordzistą świata. Martin ustawił kolejnym śmiałkom poprzeczkę bardzo wysoko.
Podczas jazdy po ścianie śmierci motocykl i jego kierowca muszą zmagać się z przeciążeniem dochodzącym do 7G. Jednak w odróżnieniu od wnętrza myśliwca, którego pilot siedzi w ergonomicznym, wyprofilowanym siedzeniu, Guy Martin musiał znosić taką siłę na siodełku motocykla. Obranie złego toru jazdy mogło doprowadzić do tragedii. Na szczęście duże doświadczenie brytyjskiego motocyklisty pomogło w wykonaniu zadania i teraz może cieszyć się nowym rekordem świata.